Pragę wybraliśmy trochę przypadkowo, bo nigdy wcześniej nie pojawiała się ona w naszych podróżniczych planach. Jednym słowem, był to klasyczny spontan.
Zaczęliśmy spokojnie, od spaceru z hotelu w stronę centrum. Wybierając miejsca do odwiedzenia korzystaliśmy z "Osobistego przewodnika po Pradze" Mariusza Szczygła i listą miejsc must-see, zaproponowanych przez chat GPT.
Wycieczkę zaczęliśmy od dzielnicy Holešovice, która jest sercem praskiej sztuki współczesnej i kultury alternatywnej. To zagłębie galerii sztuki, klubów i kawiarni, które mają unikalny charakter. Przeszliśmy się też Mostem Štefániků w stronę Starego Miasta, gdzie obczailiśmy Bramę Prochową i napotkaliśmy marsz równości, który trochę pokrzyżował nam plany zwiedzania kolejnych punktów (ile tam było ludzi!).
Rower ze zdjęcia, który niełatwo dostrzec gołym okiem - niesie za sobą historię o śmierci aktywisty rowerowego, Jana Bouchala, który dwa lata walczył o przebudowę skrzyżowania, które okrzyknięte było wtedy mianem "skrzyżowania śmierci" - w celu uczynienia go bardziej przyjaznym dla pieszych i rowerzystów. Na tym właśnie skrzyżowaniu jadąc na rowerze, został potrącony przez samochód i zginął. Skrzyżowanie zostało przebudowane 6 lat po jego śmierci. W ramach upamiętnienia jego postaci, na skrzyżowaniu powieszono rower.
Następnego dnia, postawiliśmy na aktywne korzystanie ze słonecznej pogody i zaczęliśmy od spaceru po dzielnicy Wyszechrad - to jedno z najbardziej historycznych i tajemniczych miejsc w Pradze, a także jedno z najważniejszych miejsc związanych z czeską tożsamością narodową. Przepiękna okolica, baby friendly - można się na spokojnie przejść parkiem, a na końcu, odwiedzić przepiękną Bazylikę św. Piotra (malowidła w środku - bajka, cudo, zapierają dech w piersiach).
Jak wiadomo, Praga Kafką stoi i nie brakuje jej akcentów z Kafką w tle. Ruchoma głowa Kafki, czy (podobno budzący wiele kontrowersji) pominik Franza Kafki to myślę, dwa koronne przykłady mocnego zakorzenienia Kafki w czeskiej kulturze.
Po drodze wskoczyłam, żeby zobaczyć słynną ścianę Johna Lennona - barwny, kolorowy symbol wolności, umieszczony w środku miasta. Bardzo doceniam takie inicjatywy artystyczne, które przypominają nam o wartościach, które są w naszym życiu kluczowe, ale w codziennym życiu trochę o nich zapominamy. Tuż obok mieści się galeria pełna przepięknych bubli do domu, i was in love!
Ostatni dzień poświęciliśmy w całości na spacer między budynkami na Hradczanach - o ile cała architektura jest baaardzo imponująca, zamek - wow, tak nie polecam zwiedzania tego miejsca w upalnej pogodzie z dzieckiem. No chyba, że z lodami i zimnymi napojami pod ręką. Zakończyliśmy naszą wycieczkę rodzinnym piknikiem w parku i prze-przepysznym obiadem w tradycyjnej, czeskiej restauracji.
Następna wycieczko - i'm ready for you!