Nasza pierwsza wspólna, rodzinna podróż w trzyosobowym składzie!
Nie mogło być inaczej - postawiliśmy na naturę, eksplorowanie dzikich zakątków Polski i góry - tym razem Karkonosze.
Naszymi pierwszymi punktami wycieczki był Bolesławiec (i'm a big fun of polska ceramika!), Lwówek Śląski i jego turbozielone okolice. Jako giga - miłośnicy bobrów, odwiedziliśmy Dolinę Bobru i przeszliśmy się zaporą na jeziorze Plichowickim - soczysto - zielony krajobraz plus wózkolubna ścieżka zdecydowanie spełniły swoje poranno - spacerowe zadanie!
Później skierowaliśmy się już typowo w stronę Karpacza, żeby w końcu wyjść na szlak i poeksplorować karkonoskie krajobrazy i... po raz pierwszy campingować w naszym powiększonym składzie!
Plan był ambitny, żeby wspólnie zdobyć Śnieżkę (nigdy nie zdobyliśmy jej póki co jeszcze w dwójkę z Hubertem, dziwne!), ale po przejściu kilku kilometrów z 12-sto kilogramowym, bardzo aktywnym ruchowo i dźwiękowo, bagażem - skończyło się na dojściu do Strzechy Akademickiej i mojego ukochanego schroniska górskiego, Samotni.
Ostatniego dnia pierwszej (spojler: i polskiej!) części naszych sierpniowych wakacji, pojechaliśmy w okolice Karpacza, żeby przejść się ścieżką Kolorowych Jeziorek. To leśne szlaki do 4 jezior – żółtego, purpurowego, błękitnego i zielono-czarnego – powstałych w wyniku wydobywania minerałów. Takie oficjalne informacje znajdziemy w internecie. Odwiedzenie samego miejsca trochę jednak weryfikuje paletę kolorów jeziorek.
Ale! Mimo tego, że kolory nie są aż tak zróżnicowane, to nadal ciekawe i urokliwe miejsce spacerowe!
Naszym ostatnim punktem była leśna wycieczka wzdłuż pasma Gorzeszowskich Skałek w rezerwacie Głazy Krasnolódków. Jaki to był wspaniały pomysł, żeby pod koniec upalnego dnia schować się w cichym lesie i przy okazji pooglądać mega wielkie skały!
I tak zakończyliśmy naszą polską część wakacji - kolejna fotorelacja z zagranicznych wojaży pojawi się tu niebawem! Do zobaczenia!